Tu gdzieś
tu gdzieś na łąkach chłopskich pól
jak gdyby na fortepianie
zakończę kiedyś żywot swój
dwój zgonem lniano-owsianym
przydrożny rów strojny w kwiaty
i dzika czarna tarnina
w sakrament mnie zaopatrzą
w ognistą barwę motyla
przyleci gołębi stado
zatoczy koło po niebie
uleci w wieczność – ich stadem –
ma dusza płomienna… śpiewem
i przyjdzie rozchodnik dziki
ogromną pachnącą rzeką
aby po mnie odziedziczyć
najprostrzą nutę człowieczą
Total Page Visits: 759 - Today Page Visits: 3