WSCHÓD SŁOŃCA
Już rosa się perli i ranek blisko.
Do wschodu na łące zwrócone kwiaty,
Już zorza rumieńcem oblała chaty,
Ptaszyny ćwierkają w gałązkach nisko.
Miłość wypoczywa oddechem sennym.
Od głębokiego snu zaschnięte usta.
Wschód Słońca budzik gra — godzina szósta.
Promiennie wita ją całuskiem dziennym.
Perełki na listkach osusza Słońce.
Dziewczyna po trawę pobiegła w guńce.
Tam białe motyle… miłości para.
Za nimi podfruwa wrona szara.
Zachciało jej się jeść, czas na śniadanie,
Uda się albo nie i poluje na nie.
ZAPROSZENIE II
Wszystkim ludziom chciałbym z miasta pieśnią słodzić trud,
Przy codziennej żmudnej pracy, gamą wiejskich nut.
Niech piosenka ptasząt głosem w murach drga,
Niech symfonia skowroneczków miejskiej braci gra,
Niech doleci wdzięcznych czajek i słowików śpiew,
Niech usłyszą z pszennej niwy przepióreczki zew.
Kukułeczka niech zakuka, niesie dobrą wieść,
Niech i w mieście gniazdka szuka, by swe jajka znieść.
Niech wam echo miłe niesie pole, łąka, las…
W końcu na wieś w bliskie lato zapraszamy was.