Menu Zamknij

Bronisław Pietrak, wiersze

Kolejkowe tarapaty

Jest sensacją – proszę państwa
W handlu – braków,
Z tego draństwa.
A już każden się uśmieje,
Z pustych półek
I kolejek.
Gdy się znajdziesz na ulicy,
Już ci ktoś za uchem krzyczy.
Popatrz pan! Na litość boską!
Ileż ludzi tam przy kiosku!-
Stoi tatuś.
Mama,córka.
Ciocia ,babcia
I sąsiadka ta z podwórka.
Stoją panny i młokosy.
Bo sprzedają.
Bo sprzedają.
Bo sprzedają papierosy.
W gwarze, krzyku i hałasie,
Każden ciśnie.
Każden pcha sie.
I pilnuje w wielkim tłoku,
By nie wepchnął się ktoś z boku.
Aż tu wrzeszczy jakaś młódka.
Na Bazarze jest dziś wódkk.
Przy Bazarze nowa fama.
Stoi tatuś.
Stoi mama.
Stoi ciocia.
Synek, córka
I sąsiadka ta z podwórka.
I przygodni ludzie stoją.
Bo dziś wódkę.
Bo dziś wódkę.
Bo dziś wódkę tu sprzedają.
Aż tu leci świeża fama.
Szepcze panu – jakaś dama.
Czy pan słyszał? Proszę pana.
W cukierniczym jest Goplana.
I jak ludzie powiadają,
Ponoć po dwa kilo dają.
-A więc kto żyw szybko leci.
Bo cukierków trza dla dzieci.
Stoi tatuś.
Stoi córka.
Mama, ciocia,
Synek, babcia
I sąsiadka ta z podwórka.
Godzinami znów czekają.
Bo cukierki.
Bo cukierki.
Bo cukierki tu sprzedają.
Aż wiadomość całkiem nowa.
Że w tekstylnym świeży towar.
Że znajomi już tam byli
I rajstopy zakupili.
Więc kolejka się formuje.
Taki towar się kupuje.
I już krąży świeża fama.
Stoi tatuś.
Stoi mama.
Stoi ciocia,
Babcia, córka
I sąsiadka ta z podwórka.
Stoją panie.
Stoją chłopy.
Bo sprzedają.
Bo sprzedają.
Bo sprzedają tu rajstopy.
I ja swojej żonie kupię…
Niech rajstopy ma na – nóżkach.


Lublin 15. VI. 1981 r.

Ballada o Pocku

We wsi Kaleń żył poeta,
Pospolicie Janem zwany,
W życiu nikt mu nie pomagał,
Choć przez władze był lubiany.

Był on skromny i nieśmiały,
Ból ukrywał zawsze skrycie,
Lecz nie skarżył się przed nikiem,
Choć miał biedak trudne życie.

Z gospodarstwa słaby dochód,
Często brakło mu pieniędzy,
A z poezji też niewiele,
Więc żył biedak często w nędzy.

Tracił zdrowie i swe siły
I za światem chudł z tęsknoty,
Zachorował z wycieńczenia
I zmarł biedak na suchoty.

W ziemnym grobie pochowany,
Nad biedakiem zapłakali,
Zamiast krzyża, jak przystało,
No to na grób słup mu dali.

Tak to bywa z biedakami,
Na tym bożym naszym świecie,
Bieda gniotła go za życia,
A po śmierci słup go gniecie.

Dziś ma pomnik w Markuszowie,
Zamyślona wsparta głowa,
Rozżalony jest na władze,
Takie chciałby wyrzec słowa:

„Niepotrzebna mi dziś sława,
Ja starości chciałem dożyć,
Cieszyć życiem się jak inni
I swe piękne wiersze tworzyć”

Total Page Visits: 1026 - Today Page Visits: 3